Sobotnie warsztaty w ramach "Dotknij Teatru". Przed ekranem. Po co ludziom wiersze?
Czym jest teatr? Z czego czerpie pomysły i czym się "żywi"? Co ma wspólnego z wierszem i co zrobić, aby wiersz "ożywić"?
W sobotę wzięliśmy na warsztat jeden z utworów Juliana Przybosia, napisany dla (i z "z powodu") jego córki Uty. Było trochę o eksperymentowaniu z formą i dużo o zabawie - głosem, gestem, ruchem, o tym co można zrobić z rekwizytem i jak zapanować nad przestrzenią. Bez tłumaczenia "co autor miał na myśli". Próby improwizacji i inscenizacji fragmentów wiersza. Dziękujemy za pokazanie, że jednak poezja może żyć. I za wspólną zabawę. Wierszem.
Julian Przyboś
Telefon
dwuletniej Uty
Halo! Hola! Hololo!
Ucho idzie w głuchocho,
A oko w dalekolo…
Idzie, idzie po nici, po wici, po
badylu,
Po liściu i gałęzi, i po zalesie lezie,
A po igiele pędzi,
Idzie, idzie i idzie
Po dobroci-paproci i po oście-pozłość
się,
Po kanarkuku w górze, po sznurze od
słuchajki,
To uchoko iidzie
I wyjdzie
Do zalesionej zabajki, do zalesionej
bajki,
Do czarocywnilesie…
Hola!Hola! Zielolo!
Cicho. Odezwijże – się!
Pluskaj nisko, głęboko,
Bełktotaj głośniej, ciszej,
Uwidzi – cię – usłyszy
I oko, i uchoko –
Hola – halo – hololo,
Dalekolo… głęboko…
(…)
Brawo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz