Skąd się biorą pomysły? Czy zawsze wynalazki muszą być pożyteczne? Jak powinien wyglądać ten, który z milionerów uczyni miliarderów? Nad tymi pytaniami zastanawialiśmy się podczas wczorajszych "Czytanek przed ekranem" oglądając i czytając "Wynalazcę" (tekst i ilustracje: J.F. Martin; wersja polska: Dorota Hartwich , wydawnictwo Format 2012).
Ale i myśleliśmy nad dziecięcymi potrzebami... Wśród potrzebnych wynalazków znalazła się maszyna do zapisywania "ze słuchu" (do szkoły), maszyna do odrabiania kart pracy (zmora przedszkolaka) i te, które np. porządkują pokoje z zabawek.
Ciekawą konkluzją było nie tylko zakończenie "Wynalazcy" (czy wiecie jaki sposób na bogaczy?), ale i dziecięce obserwacje świata - okazuje się, że współczesny Robin Hood może zabierać biednym (licznym), by dać bogatym (w mniejszości)...
Wśród prototypów, które konstruowaliśmy na zajęciach znalazły się mocno ekologiczne wynalazki, te dotyczące prozy dnia codziennego i wspomagające nasze chęci ("Skutecznik" i "Spełniacz życzeń" :) Entuzjazmu nie musieliśmy szukać - gęsto było od niego w powietrzu.
Zapraszamy na kolejne "Czytanki" w Muzeum Kinematografii!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz